Please wait while flipbook is loading. For more related info, FAQs and issues please refer to DearFlip WordPress Flipbook Plugin Help documentation.
NORIAKI: Więcej niż jedno zwierzę
prof. dr hab. Marta Smolińska
Noriaki jako czujny łoczer fauny i ludzi
Od lat twórczość Noriakiego jest kojarzona ze street artem, w ramach którego artysta wypracował swój własny język wizualny. Główną figurą jego kompozycji stał się tzw. Pan Peryskop, zwany również łoczerem – od angielskiego the Watcher, który – dzięki dynamicznej działalności Noriakiego – rozprzestrzenił się po całej Europie (m.in. Berlin, Barcelona, Londyn). Owa czarno-biała i niezwykle wyrazista postać, patrząca na nas intensywnie pionowo ustawionym cyklopowym okiem, stała się z czasem tak ikoniczna i rozpoznawalna, że Noriakiego zaczęto postrzegać jako „polskiego Banksy’go”. Porównanie to zwraca uwagę również na społeczno-polityczne zaangażowanie wielu motywów, które – poprzez ich lokalizację i dobór tematyki – często komentują współczesną rzeczywistość. Artysta z wielkim wyczuciem wpasowuje sylwetki Pana Peryskopa w zastane płaszczyzny ścian, bram, pasaży; działa w skali niewielkiej i gigantycznej, pracuje nie tylko partyzancko i łobuzersko, lecz także na zlecenia, jak np. przy ulicy Gliwickiej 73 w Katowicach (2025), gdzie gigantyczny łoczer zajmuje wielką, pustą ścianę kamienicy, trzymając w dłoni spray z farbą. W formie trójwymiarowej instalacji zatytułowanej „Selfie Watcher” figura ta zasiedliłaplac Bernardyński w Poznaniu, a w jej wypukłym, lustrzanym oku odbija się życie codzienne okolicy. Od jakiegoś czasu postać ta funkcjonuje także na sygnalizatorze świetlnym przy ulicy Półwiejskiej w Poznaniu – można zatem mówić o inwazji łoczerów w poznańskiej przestrzeni publicznej. Noriaki doskonale czuje tętno i dynamikę każdego z miast, którego mury pokrywa swoimi Panami Peryskopami, którzy – za każdym razem na inny sposób – wyrażają stany uczuciowe i emocjonalne samego artysty.
Owe stany uczuciowe Noriaki wyraża również jako malarz sztalugowy, który tworzy w pracowni, stojąc przed sztalugą i płótnem naciągniętym na krosno. W tej formie jego prace można zabrać do domu i powiesić na własnej ścianie, co zdecydowanie odróżnia je od natury street artu, zakotwiczonego w konkretnym miejscu przestrzeni publicznej. Noriaki wypracował swoją ikonografię, w ramach której wyróżniają się motywy m.in. zwierzęce oraz tłumy ludzi, tętniące na płótnach w sposób oddający uczucie ścisku i zatłoczenia.
W ramach indywidualnej wystawy w poznańskiej galerii SZOKART to właśnie te motywy stają w centrum uwagi, a jej tytuł pochodzi od pytania zadanego przez Karola Strasburgera uczestniczkom teleturnieju Familiada w roku 2004. Owo hasło Więcej niż jedno zwierzę stało się słynne ze względu na udzielone odpowiedzi – pierwsza z zawodniczek odpowiedziała bowiem „owca”, druga zaś „lama”. Absurdalność tych skojarzeń doprowadziła do tego, że ów fragment Familiady stał się viralem i przedmiotem wielu memów.
Ten rodzaj absurdalnego poczucia humoru świetnie pasuje również do malarstwa Noriakiego, który z dystansem i ironią, a jednocześnie empatią przygląda się zwierzętom i kreuje ich wizerunki na własnych płótnach. W jego malarskim „ogrodzie zoologicznym” spotykamy tygrysy, krokodyle, żółwie, gupiki, koty, konie, mewy, psy, węże, gołębie, zające, sowy, łososie, modliszki, pingwiny, żaby, niedźwiedzie i niedźwiedzie polarne… Artysta powołuje do życia swój różnorodny zwierzyniec, często nawiązując wizualnie nie tylko do wyglądów owych osobników, lecz również do estetyki komiksów, filmów animowanych (np. obraz „Syn pepy i żółwia ninja”), pop kultury czy rysunków dzieci.
Noriaki sięga po technikę akrylu, którą często uzupełnia farbami olejnymi, by zagrać impastową fakturą i nadać wybranemu stworzeniu jeszcze więcej życia – „Wilczór” [sic!] patrzy na nas grubo namalowanymi oczami, których osobliwy stan, przypominający oczopląs, został po malarsku uzyskany świadomym użyciem gęstego oleju na cienko kładzionym wcześniej akrylu. Podobnie cała „ściana” błyskająca bielą zębisk psa bazuje na własnościach farby olejnej skontrastowanej z akrylową.
Innym razem zaś artysta gra potencjałem sprayu, wskutek czego z kompozycji „Naoko” wyłania się sylwetka kota i charakterystycznego dla Noriakiego oka, które znamy z jego realizacji streetartowych. Dynamika tej techniki – przełożona z muru na płótno – umożliwia artyście aktywowanie zacieków i smug spływającej farby jako niemimetycznych środków wyrazu, które nadają całemu obrazowi niepowtarzalnego charakteru. Noriaki zdaje się częściowo na przypadek i pozwala płynącej w dół czerni wytyczać nowe linie w relacji do zwierzęcia i narządu wzroku. Cóż to zresztą za osobliwy duet? Oko gapi się cyklopicznie, a kot zdaje się szczerzyć i zezować jakby zaskoczony tym nieoczywistym spotkaniem z tą wersją łoczera.
Noriaki ma również szczególną zdolność nadawania zwierzętom ekspresji, co doskonale uwidacznia się chociażby w obrazie „Konie po betonie”, które galopują z prawa na lewo, a ich rozwiane grzywy są zobrazowane poprzez rysowanie trzonkiem pędzla w mokrej farbie. Z kolei w kompozycji „Wężavi” gad wije się energicznie przez prawie całą wysokość płótna, sugerując, że chciałby je opuścić gdzieś w okolicach jego lewego górnego narożnika. Pełna dynamiki i napięcia jest także praca „Drekoty czyli bitwa słowna”, na której widzimy „pojedynek” między psem a kotem polegający na wrzeszczeniu do umieszczonego w centrum mikrofonu. Fale dźwiękowe obrazują białe kliny, rozchodzące się promieniście na boki, wzdłuż krawędzi obrazu, jakby chciały je rozsadzić.
Artysta jest także wirtuozem w oddaniu stanów czajenia się, skradania i oczekiwania na ofiarę. „Ukryty smok” wtapia się w środowisko wodne, czekając na okazję do skonsumowania jakiegoś niedostatecznie czujnego zwierzęcia. W „Tygresji” uwagę zwracają wielkie zęby pomarańczowego kota, który z pewnością chętnie, by coś schrupał. Z kolei „Tygrys na polowaniu” sunie w wodzie z wyszczerzonymi kłami – na pewno już dostrzegł swój posiłek, który dla nas pozostaje niewidoczny i schowany gdzieś poza lewą granicą obrazu. Na płótnie „Wychodzi ze mnie tygrys” widzimy natomiast kolejnego kociego drapieżnika, który wyłania się z otchłani zieleni, namalowanej tak zamaszyście, by oddać atmosferę gęstej, niebezpiecznej dżungli.
Noriaki jest więc malarskim opowiadaczem historii, w których uczestniczą zwierzęcy bohaterowie, skoncentrowani na swoim życiu, zamkniętym w prostokącie płótna. Często artysta nadaje im również cechy ludzkie, wysyłając rybę na spacer („Łosoś na spacerze”) czy czyniąc z żaby namiętną palaczkę („Żaba na ćmiku”). Koty, widoczne w serii „Tata namaluj mi kotka” zwanej również „Kociokwik”, stają się z kolei świetnymi naśladowcami ludzkiej mimiki.
Nie brakuje jednak również tematów poważnych, ponieważ w obrazie „Miś polarny ptak tropikalny” spotykają się dwa gatunki, żyjące w różnych strefach klimatycznych. Noriaki rozważa zatem – z właściwą sobie lekkością – skutki globalnego ocieplenia i kryzysu klimatycznego.
Malarskie motywy i związane z samą ich estetyką poczucie humoru dodatkowo podbijają tytuły, kreowane przez Noriakiego z dezynwolturą i wyraźną frajdą. Powiązana ze street artem poetyka rapu i hip hopu zaprasza do eksperymentowania z językiem i autor łoczera z namiętnością zapuszcza się w te rewiry, proponując nam następujące nazwy dla swoich obrazów: „Nie bądź głupik”, „Modniszczka”, „Jamnikt”, „Tygryzł” czy wspomniana już „Tygresja”. Artysta, bazując na grach językowych i neologizmach, intensywnie aktywuje wyobraźnię odbiorczyń i odbiorców, którzy podczas percepcji jego kompozycji rozwijają własne asocjacje i tym silniej wchodzą w malarski świat Noriakiego.
Drugim kluczowym motywem, pokazanym na wystawie w galerii SZOKART, są tłumy. Noriaki doszedł do tych przedstawień, zastanawiając się nad ludzką kondycją i analizując ją w takich płótnach jak m.in. „Rzeczywistość szara”, „Tułaczka”, „Walizka niczyja” czy „Zawirowanie”. Również w pracy „Potańcówka” pojawiają się postacie ludzkie, które tym razem poruszają się stadnie w rytm muzyki.
W serii „Tłumy” artysta coraz bardziej zbliża się do abstrakcji, pokazując tłumy, które są skondensowane na poszczególnych, horyzontalnych formatach i zdają się pulsować wzajemną bliskością każdej z osób, która w grupie traci indywidualność. Jak w słynnej książce „Masa i władza” z 1960 roku, w której Elias Canetti pisze: „W idealnym przypadku w masie wszyscy są równi. Nie liczą się różnice, nawet różnica płci. Ten, kto na nas napiera, jest do nas podobny. Czujemy go, jak czujemy siebie. Nagle wszystko odbywa się jakby wewnątrz jednego ciała.” Kompozycje Noriakiego oddają właśnie ten stan, gdy jednostka „roztapia się” w masie, włącza się w nowy organizm tłumu i wraz z nim – volens nolens – się porusza. Canetti podkreśla, że masa jest zjawiskiem równie zagadkowym, co uniwersalnym, w ramach którego ruch jednych udziela się innym. Jest gęsta zarówno w sensie cielesnym, jak i duchowym, a jedną z jej fundamentalnych cech jest otwartość i wzrost: „Skoro powstała, chce rosnąć.”
Na obrazach Noriakiego tłumy przypominają falujący, wielki organizm, pozostając blisko metaforyki stosowanej przez noblistę, który określał masę epitetami naturalna i otwarta. Morze głów emanuje mocą, budowaną dzięki współpracy jednostek. Jak podkreślał Canetti, jednostka tonie w nim, lecz jednocześnie wiele czerpie z siły zbiorowości. Pisarz podkreślał również, że: „Najważniejszym procesem, zachodzącym wewnątrz masy, jest wyładowanie. (…) Podczas wyładowania podziały znikają i wszyscy czują się równi.” Noriaki malarsko celebruje ten stan na swoich płótnach, pokazując go w różnych gamach kolorystycznych i rozmaitych wersjach. Artysta ukazuje zatem wizualnie to, co tak celnie opisał Canetti: ofiarowanie własnej indywidualności na rzecz stania się częścią masy, a więc zarówno utratę, jak i zysk. „Tylko w masie człowiek wyzwala się z lęku przed dotknięciem.” Seria „Tłumy” celebruje zatem te cechy tego zjawiska, które są dla stad ludzkich najbardziej charakterystyczne i przekłada je na intensywny język malarskiej materii.
Noriaki to zatem twórca o wielu obliczach, który prezentuje się jako street artowiec, opowiadacz animalistycznych historii oraz malarz zafascynowany zjawiskiem tętniących tłumów, w których zaciera się indywidualność, a wraz z nią figuracja na rzecz abstrakcji. Ponadto artysta zachowuje anonimowość i nie pokazuje swojej twarzy na wernisażach. Czasem ktoś gra jego rolę, czasem słychać tylko głos twórcy, transmitowany z daleka. Czy w galerii SZOKART twórca przebrał się za zwierzę czy raczej wtopił się w tłum?
NORIAKI: More then one animal
prof. dr hab. Marta Smolińska
Noriaki As Attentive Watcher of Fauna and People
Noriaki’s work has for years been associated with street art, a genre in which he has developed a visual language all his own. The main character in his compositions, Mr Periscope, also known as the Watcher, has popped up all over Europe (in cities including Berlin, Barcelona, and London) as a result of Noriaki’s dynamic activity. This highly expressive black-and-white figure, who musters us intensively with his vertically oriented cyclopic eye, has gradually become such an iconic, immediately recognizable character that Noriaki has begun to be perceived as the “Polish Banksy”. This comparison also references the socio-political nature of many of his motifs, which, in view of their location and theme, often constitute comments on contemporary reality. He demonstrates immense sensitivity in his choice of surroundings for Mr Periscope – walls, gateways, passageways; he operates on a range of scales, from diminutive to gigantic, and works not only mischievously and undercover, but also to commission, as at 73 Gliwicka Street in Katowice (2025), where a huge Watcher occupies the entire huge, otherwise bare wall of a tenement house, holding a spray can. Another incarnation has taken up residence in Poznań, this one in the form of a three-dimensional installation on Bernardyński Square, titled Selfie Watcher, whose convex mirror eye reflects the daily life of the local community. Some time ago, another Watcher also appeared on one of the traffic lights on Półwiejska Street in Poznań, so that it would be fair to speak of an invasion of Watchers in the Poznań public space. Noriaki has a superb feel for the pulse and dynamic of every one of the cities whose walls he covers with his Mr Periscopes. The figures themselves, in turn, each one in a different way, express the feelings and emotional states of the artist himself.
Noriaki also uses easel painting as another channel for his feelings. These works he creates in his studio, standing at his easel before a canvas stretched on a frame. They can be taken home and hung on one’s own wall, which sets them apart from street art, anchored as it is to a particular site in the public space. Noriaki has developed an iconography of his own, which includes animal motifs, and crowds that throng his canvases, superbly expressing a sense oftightness and overcrowding.
In this one-man show at the Poznań SZOKART Gallery, these themes take centre stage. The title of the exhibition is taken from a question asked by Karol Strasburger, the host of the game show Familiada, during one round in 2004. The slogan “More than one animal” became famous because of the answers two contestants gave: the first said “a sheep”, and the second “a llama”. The absurdity of these associations sent this clip from the show viral, spawning many memes.
This type of absurd humour also fits superbly with Noriaki’s painting. He is an artist who observes animals with a blend of distance, irony, and empathy in his recreations of them on his canvases. His “painted zoo” is populated with tigers, crocodiles, tortoises, guppies, cats, horses, seagulls, dogs, snakes, pigeons, hares, owls, salmon, praying mantises, penguins, frogs, bears, and polar bears. This idiosyncratic menagerie often draws visually not only on the creatures’ realistic appearance, but also on the aesthetics of comics, cartoons (e.g. the painting Syn pepy i żółwia ninja (Son of Peppa and a Ninja Turtle), pop culture, and children’s drawings.
Noriaki uses acrylics, but often supplements them with oil paints for the impasto texture, and to add yet more life to a particular creature. His Wilczór [sic!] (Jerman Shepard) looks at us with its bizarre, thickly painted squint-like gaze, produced with the deliberate use of thick oils on thinly applied acrylic. The wall of the dog’s brilliant white teeth is likewise achieved by leveraging the properties of oil paint contrasted with acrylic.
In another work, he exploits the potential of spray paint to create Naoko (Eyeon), a combination of a cat and the eye motif so familiar from his street art. The dynamic of this technique – transposed from the wall to canvas – allows him to activate the dribbles and smudges caused by the paint running down as non-mimetic forms of expression, which lend the painting as a whole a unique character. Noriaki relies partly on chance, letting the black delineate new lines in relation to the animal figure and the eye as it runs. And what a bizarre duet it is! The eye gawps cyclopically, while the cat seems to be baring its teeth and squinting as if taken aback by this unexpected encounter with another version of the Watcher.
Noriaki also has a particular gift for giving his animals expression, which is especially evident in the painting Konie po betonie (The Horses Have Bolted). The eponymous horses are galloping from right to left, their streaming manes depicted using a paintbrush handle to draw lines in the wet paint. In the composition Wężavi (Snaking), the reptile squirms energetically almost all the way up the canvas, suggesting that it might like to wriggle off it somewhere near the top left-hand corner. Another work packed with dynamic and tension is Drekoty czylibitwa słowna (Catfight – Slam), which depicts a ‘duel’ between a dog and a cat involving them both yelling into the centrally-placed mic. The sound waves are represented by white wedge shapes that fan out like rays along the edges of the painting as if they wanted to blow it apart.
He is also a virtuoso at portraying animals poised to pounce, lying in wait, and creeping up ontheir prey. His Ukryty smok (Hidden Dragon) is immersed in its watery surrounding, waiting for a chance to gobble up an unsuspecting animal. In Tygresja (Tiggression) our attention is drawn to the orange cat’s huge teeth just waiting for something to chew on, while the tiger in Tygrys na polowaniu (Tiger Hunting) glides through the water with its claws bared; it has clearly sighted its next meal already, though it is not visible to us, hidden somewhere beyond the left boundary of the painting. Another painting depicting a feline predator is Wychodzi ze mnie tygrys (The Tiger in Me is Coming Out), on which the beast emerges from bottomless green depths, painted so lusciously that the atmosphere of the dense, dangerous jungle is palpable.
Noriaki is a storyteller in paint. His animal protagonists are focused on their own lives, which are enclosed in the rectangles of their canvases. He often also lends them human qualities, sending a fish on a walk (Łosoś na spacerze – Salmon on a Walk), or having a frog be an avid smoker (Żaba na ćmiku – Frog Having a Smoke). The cats in the series Tata namaluj mi kotka(Draw Me a Cat, Dad), also called Kociokwik (Cat Crazy), have terrific human mimicry.
More serious themes are also present: in the painting Miś polarny ptak tropikalny (Polar Bear Tropical Bird), two species that live in different climate zones meet. Here, Noriaki is musing – with his trademark levity – on the impacts of global warming and the climate crisis.
The motifs and their aesthetics are further spiced up by the paintings’ titles, which Noriakithinks up with whimsy and evident glee. The poetics of rap and hip hop, genres associated with street art, invite experimentation with language, and the author of the Watcher dives into this realm with a passion, devising for his paintings titles spiked with puns and neologisms (not all of which, alas, work in English translation): Nie bądź głupik (Don’t Be a Gumppie[gupik – guppie, głupi – stupid]), Modniszczka (Slaying Mantis), Jamnikt (Dachs-shunned [jamnik – dachshund, jam nikt – I am a nobody]), Tygryzł (Bitiger [tygrys – tiger, gryzł – bit]), or the above-mentioned Tygresja (Tiggression). He uses these word games to activate intensively the imagination of his viewers, who develop their own associations as they survey his compositions, thereby delving yet more deeply into his painted world.
The other main motif showcased in the exhibition at SZOKART Gallery is that of crowds. Noriaki arrived at these images via his contemplation on the human condition, and analysis of it in canvases such as Rzeczywistość szara (Grey Reality), Tułaczka (Wandering), Walizkaniczyja (No-man’s Suitcase), and Zawirowanie (Turmoil). The work Potańcówka (The Hop) also features human figures, this time moving as a body to the rhythm of the music.
In the series Crowds, Noriaki moves closer and closer towards abstraction, showing crowds that are condensed into the individual horizontal formats and seem to pulsate with the mutual proximity of each of the people, who lose their individuality in the group – as in the famous 1960 book Crowds and Power. In this, Elias Canetti writes: “Ideally, all are equal there [in the crowd]; no distinctions count, not even that of sex. The man pressed against him is the same as himself. He feels him as he feels himself. Suddenly it is as though everything were happening within one and the same body.” Noriaki’s compositions convey precisely this state, of the individual “melting” into the mass, becoming part of the new organism that is the crowd, and moving, volens nolens, with it. Canetti stresses that the mass is a phenomenon as mysterious as it is universal, within which the movements of individuals are picked up on and echoed by others. It is dense both in the physical and in the spiritual sense, and one of its fundamental attributes is openness and growth: “As soon as it exists at all, it wants to consist of more people.”
In Noriaki’s images, crowds look like vast, rippling organisms, to remain close to the metaphorics applied by Canetti, who described the mass as natural and open. The sea of heads emanates power, built by cooperation between individuals. As the Nobel-prizewinning author emphasized, the individual is subsumed into the mass, but at the same time draws deeply from the power of the collectivity. He also stressed that: “The most important occurrence within the crowd is the discharge. (…) This is the moment when all who belong tothe crowd get rid of their differences and feel equal.” Noriaki celebrates this state in paint on his canvases, depicting it in a range of colour scales and versions, thereby portraying in visual terms what Canetti so perceptively described: the sacrifice of individuality in order to become a part of the mass – both loss and profit. “It is only in a crowd that man can become free of this fear of being touched.” Thus the series Crowds celebrates those aspects of the phenomenon that are most characteristic of human masses, transposing them into the intense language of matter painting.
Noriaki, then, is an artist of many faces – a street artist, a teller of animal stories, and a painter fascinated by the phenomenon of pulsating crowds in which individuality is effaced, and withit, figuration is overtaken by abstraction. He guards his anonymity and does not show his face at openings. Sometimes he has someone else play his role, sometimes all we hear is his voicetransmitted from elsewhere. In SZOKART Gallery, has he dressed up as an animal, or has he melted into the crowd?